Oddajemy w Państwa ręce książkę, a
właściwie książeczkę, której znaczenie trudno przecenić. Omawia ona
jedno z najważniejszych, a zarazem najgroźniejszych zjawisk
współczesności. Redystrybucja może doprowadzić naszą cywilizację do
upadku. Ona nie tylko demoralizuje społeczeństwo, wzmacnia państwo, jako
aparat ucisku, nie tylko ogranicza wolność jednostki, ale osłabiając
jej motywację i chęć do działania niszczy wysiłek produkcyjny,
marnotrawi rzadkie zasoby, wywołując kryzysy, których skutki mogą być
dla współczesnego świata przerażające. Obecny kryzys, to kryzys tzw.
państwa opiekuńczego, którego fundamentem jest właśnie redystrybucja.
Jeśli nie powstrzymamy tego absurdalnego zaboru środków z portfela
prywatnego jednych ludzi i przekazywania ich za pośrednictwem klasy
polityczno-urzędniczej innym ludziom w celu zyskania ich sympatii i
uznania, może dojść do załamania gospodarczego na trudną do wyobrażenia
skalę.
Utopia nie istnieje. Nie wskrzesi jej
chęć zapewnienia równości. Równości nie ma i być nie może. Gdyby
przypadkiem udało się ją osiągnąć, los ludzkości byłby przesądzony. Bez
podziału pracy, wymiany i unikalnej wiedzy każdego z nas, pomarlibyśmy z
głodu, jeśli nie wszyscy, to z pewnością znakomita większość. Ponadto,
dobrobyt bez pracy, na koszt innych obywateli jest iluzją, która może
doprowadzić do katastrofy zarówno polityków, wykorzystujących klasę
próżniaczą dla utrzymania się u władzy, jak i ciężko pracujących
obywateli, którzy ten absurdalny mechanizm finansują. Przekonującym
argumentem może tu być historia miasta Detroit[1],
które potrzebowało niespełna 40 lat, aby z jednego z najbogatszych
miast świata, przedzierzgnąć się w miasto widmo, zionące nędzą i
zbrodnią. Upadło w dużym stopniu z powodu instytucji redystrybucji.
Przykład ten dedykujemy szczególnie tym Czytelnikom, którzy zapomnieli
już dokąd nas zaprowadziła redystrybucja wdrożona w Polsce w latach 1944
– 89. Mniejsza redystrybucja, poprzez prywatyzację funkcji
administracji publicznej, to same korzyści: mniej arbitralne decyzje
gospodarcze, to mniej korupcji, lepsza alokacja zasobów, niższe koszty, a
przede wszystkim wyższa jakość życia.
Jan M. Fijor
O Autorze:
Bertrand de Jouvenel urodził się w
Paryżu w 1903 roku. Zmarł na początku 1987 roku w wieku 83 lat. Mówi się
o nim, jako o „najmniej znanym z wielkich myślicieli politycznych XX
wieku”. Mimo to nie był w Polsce do tej pory publikowany. Powody
zapomnienia Bertranda de Jouvenel nad Wisłą są dość prozaiczne. Mimo
swej socjalistycznej proweniencji nie było mu po drodze ze spuścizną
PRL. De Jouvenel był po prostu zbyt liberalny, a przede wszystkim zbyt
dociekliwy i zbyt uczciwy, jak na panujące w „demokracji ludowej”
standardy. Później, po 1989 roku, kiedy socjalizm stał się symbolem
niechlubnej przeszłości, prac socjalistów – ze zrozumiałych względów –
nie publikowano. Dzisiaj, kiedy myśl socjalistyczna pod postacią
interwencjonizmu i państwa opiekuńczego wraca z impetem, wydawnictwo
Fijorr Publishing zdecydowało się wydać kilka prac Bertranda de Jouvenel
chociażby po to, aby zwrócić uwagę na to, że nawet w samym obozie
skompromitowanej idei byli ludzie, którzy – wbrew interesom politycznym –
nie bali się prawdy i gotowi byli jej bronić, nawet za cenę rezygnacji z
błędnych poglądów.
Ten znakomity nauczyciel akademicki, a
także autor wielu wybitnych prac naukowych lokuje się w swych
zainteresowania intelektualnych w pobliżu innego swego wielkiego rodaka,
jakim niewątpliwie był Alexis de Tocqueville. Bertrand de Jouvenel był
niezwykle podejrzliwy, jak chodzi o władzę rządu i państwa, darząc
jednocześnie ogromną sympatią wolność i społeczeństwo liberalne.
Najsłynniejsze z jego prac to: On Power (1948), An Inquiry into the Political Good (1957) oraz The Pure Theory of Politics
– mimo swej socjalistycznej proweniencji – zasługują konsekwentnie na
najwyższe uznanie naukowe również w środowiskach liberalnych czy wśród
leseferystów.